’Magic at Midnight’. Góra i ocean. Buba Kuyateh i Łukasz Sabat

Zapraszamy na magiczny wieczór w towarzystwie duetu, który zabierze Was w odległe zakątki muzyczne. Projekt muzyków charakteryzuje się połączeniem wirtuozyjnej gry na romantycznej korze Buby z hipnotyzującymi dźwiękami duduka Łukasza Looka Sabata. Jest to jak zderzenie góry z oceanem. Muzycy nie boją się dotykać świata improwizacji, udowadniając, że muzyka głównie powinna wypływać z serca i tworzyć pewnego rodzaju Historię, której nie wolno bać się opowiadać.

Buba Kuyateh – kora , śpiew
Urodził się w 1982 r. w Gambii w mieście Brikama, skąd wywodzi się tradycja gry na korze, zwanym także “Krainą kory”, w rodzinie jednych z najbardziej prestiżowych graczy na korze, czyli griotów. W wieku 6 lat zaczął uczyć się gry na balafonie, a następnie, jako siedmiolatek, gry na korze. W tej właśnie dziedzinie ukazał się jego talent, dzięki któremu wybrano go na spadkobiercę bardzo prestiżowej tradycji gry na korze, której przedstawicielem był jego ojciec.
Look Sabat – duduk, saksofon, śpiew
Łukasz ( Look ) Sabat urodzony w 1980 roku , multiinstrumentalista, niepokorny artysta. Gra na duduku, saksofonie altowym, Hulusi, Sopiłce basowej i na wielu podobnych z rodziny dętych drewnianych, dodatkowo zajmuje się elektroniką czasami remixami.Jego autentyzm i talent trafiają w zróżnicowane gusta.

z gościnnym udziałem perkusjonistki Aleksandry Dyba.

Bilety 15 zł w przedsprzedaży, 20 zł w dniu koncertu.

Łukasz (Look) Sabat

Wokalista, multiinstrumentalista, niepokorny artysta. Gra na duduku, saksofonie altowym, hulusi, sopiłce basowej, fletach, fujarkach, różnorakich piszczałkach i przeszkadzajkach. Dodatkowo zajmuje się elektroniką, sporadycznie remixami. Swymi umiejętnościami potrafi zaczarować słuchaczy i przenieść ich w inny wymiar. Jego autentyzm i talent trafiają w zróżnicowane gusta.

Łukasz Sabat urodził sie w 1980 roku w Brzozowie koło Sanoka. Jak sam mówi, muzykę wyssał już z mlekiem matki: pochodzi z rodziny o muzycznych korzeniach. Swe pierwsze inspiracje czerpał właśnie z melodii granych w domu rodziców i dziadków, bajek puszczanych mu z gramofonu, przy których już wówczas powstawały w jego wyobraźni muzyczne obrazy.

Sanocką Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia ukończył w 1994 r. w klasie
saksofonu. Już w tym czasie pojawiła się u niego fascynacja samplingiem i
skreczingiem, wykorzystaniem komputera w muzyce, prezentowanego przez grupy
takie jak Beastie Boys. W tym również okresie został liderem swojego
pierwszego zespołu pankowo-grandżowego.

W latach od 1995 do 1999, mieszkając ciagle w Sanoku, zajmował się
zgłębianiem muzycznych ciekawostek technicznych i uczył od przyjaciela Dawida
Jarosza korzystania ze specjalistycznego oprogramowania, pozwalającego na zabawę
dźwiękiem. Razem stworzyli duet Tvvista Brada. Sam Łukasz występował również
jako DJ, kreując dźwięki z wykorzystaniem swych muzycznych eksperymentów.
W 2000 roku wyjechał do Trójmiasta, gdzie pozostał do roku
2011. W tym czasie skończył studia dziennikarskie, odbył praktyki w Radio Gdańsk,
zaliczył kilka wyjazdów poza granice, „za chlebem”. Tworzył wówczas pod
pseudonimem artystycznym Luke Klaris. Była to głównie muzyka elektroniczna,
połączona z żywym instrumentarium, i remiksy. Grywał tez gościnnie na saksofonie
w różnych składach.
W „okresie gdańskim” zajmował się modą, stylizacją i pracą przy sesjach
zdjęciowych. Wtedy tez stanął po raz pierwszy na deskach Państwowego Teatru
Wybrzeże. Jako wokalista i tancerz zagrał epizod w sztuce w reżyserii Moniki
Strzępki „Szeks Show”.
W 2011r wracał „na chwilę” (jak myślał na początku) do rodzinnego Sanoka
przez Lublin. W Lublinie brał udział w tworzeniu lotnej telewizji festiwalowej przy
okazji II Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Pleśń z Oczu. Na tym również
festiwalu zagrał dwa koncerty: jeden solowy, drugi z Krzysztofem Topolskim
(Arszyn).
Do Sanoka powrócił zaproszony na 2. urodziny galerii Bazar Sztuki. Tam
poznał Angelę Gaber, z która wspólnie później pracowali nad muzyką do spektaklu
w reżyserii Macieja Patronika, sanoczanina na stałe mieszkającego w Paryżu. Ta
współpraca zaowocowała powstaniem Angela Gaber Trio. Nazwę zespołu ukuł
Łukasz Sabat i Michał Szerląg przy okazji nagrywania materiału na Grechuta
Festival 2011. Festiwal okazał się dla grupy sukcesem. Jury doceniło twórczość Tria
przyznając im wyróżnienie. Bezpośrednio po wyróżnieniu zmienił się skład zespołu.
Pianistka Iga Wojtowicz została zastąpiona gitarzystą z Kazachstanu Aleksandrem
Chikmakovem. Zmiana ta zadecydowała o zmianie nurtu w kierunku folku i tradycji.
Angela Gabriel Trio w nowym składzie zajęło 3 prestiżowe nagrody:
III Nagroda na Festiwalu Korowód Twórców i Wykonawców Piosenkarnia 2012
organizowanym przez Fundację Anny Treter;
III Nagroda na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Folkowej Mikołajki Folkowe
2012;

III Nagroda na XVI Festiwalu Folkowym Polskiego Radia Nowa Tradycja 2013.

Miesiąc po Nowej Tradycji Łukasz Sabat odszedł z Angela Gaber Trio z powodów
osobistych. W niedługim czasie zaproszony został do dwóch projektów prowadzonych przez multiinstrumentalistkę i pedagog Marię Pomianowską krakowskiego Festiwalu Muzyki Tradycyjnej Rozstaje 2013 oraz gdyńskiego projektu Baltic Culture Wave 2013.
W Gdyni poznał również gambijskiego wirtuoza kory Bubę Kuyateh, z którym
stworzyli duet. Swój projekt nazwali Magic at Midnight. Obecnie Łukasz pracuje nad swym solowym projektem.

Buba Kuyateh

Urodził się w 1982 r. w Gambii w mieście Brikama, skąd wywodzi się tradycja gry na korze, zwanym także “Krainą kory”, w rodzinie jednych z najbardziej prestiżowych graczy na korze, czyli griotów. W wieku 6 lat zaczął uczyć się gry na balafonie, a następnie, jako siedmiolatek, gry na korze. W tej właśnie dziedzinie ukazał się jego talent, dzięki któremu wybrano go na spadkobiercę bardzo prestiżowej tradycji gry na korze, której przedstawicielem był jego ojciec.

Historia rodziny / korzenie:

Prawdziwe nazwisko Buby to Badjie Sora, jedno z najstarszych nazwisk wśród griotów. Jego matka to bardzo popularna i sławna w Brikamie pieśniarka z rodu griotów. Dziadek Buby ze strony matki to Alhajie Bai Konteh, będący symbolem mistrzostwa w swoim pokoleniu i legendą gry na korze. Jako pierwszy z griotów podróżował poza Afrykę i zapoznał z tym czarującym instrumentem słuchaczy z innych krajów. Twarz Alhajie Bei często można zobaczyć w literaturze antropologicznej i w starszych książkach na temat muzyki świata.

W swoim pseudonimie artystycznym Buba wykorzystał jednak nazwisko ojczyma Kausu Kuyateh jako oznakę szacunku dla jednego z największych mistrzów kory swojego pokolenia, który nauczył go gry, przekazał mu swoją wiedzę i umiejętności. Kausu pochodzi z uznanego senegalskiego rodu korzystów i uczył się od wielkiego Dambeleh Kouyate.

Idąc w ślady Alhajie Bai (obecnego ojczyma), Kausu i jego brat Dembo Konteh byli także jednymi z pierwszych griotów podróżujących po świecie, a także jednymi z pierwszych, którzy nagrywali i wydawali płyty winylowe i CD. Na tym początkowym etapie poznawania kory przez Zachód, ich albumy: Kairaba Jabi, Jaliology, Simbomba i Jali Roll były powszechnie uznawane za najbardziej przystępne z całego gatunku i tradycji. Jali roll uznano za “Album roku World Music”, a bracia pojawiali się także w prestiżowych audycjach radiowych takich jak John Peel Sessions.

Kausu, ojciec Buby, zasłynął jako pierwszy korzysta, który dodał korze dodatkowe struny basowe tworząc dwudziestoczterostrunową wersję instrumentu i stworzył nowy styl gry wykorzystujący te dodatkowe basowe nuty. Wirtuozerska gra Kausu stała się wśród Afrykanów źródłem legend do tego stopnia, że powstały mity na temat tego, że struny kory zostały mu przekazane przez samego diabła, jakby to mogło być jedynym wyjaśnieniem tego, co potrafił zrobić z korą. Jedni z największych i najlepiej znanych graczy na korze zwracali się do Kausu z prośbami o nagrania, z których mogliby się uczyć; ci wirtuozi i mistrzowie kory sami w sobie niekoniecznie potrzebowali uczyć się od niego, mimo to chcieli włączyć do swojej gry elementy jego stylu.

Od początkującego do nowoczesnego Grioty Buba zaczął uczyć się gry na korze od swojego ojca w wieku 7 lat, a jako piętnastolatek zaczął występować razem z matką. Dopiero po kolejnych 10 latach ćwiczeń (zazwyczaj 6 godzin dziennie) uznał się za gotowego, aby uczyć innych. Do tego czasu jego talent i mistrzowskie opanowanie instrumentu zostało już docenione przez wielu i inni grioci przyjeżdżali ze wszystkich stron, żeby posłuchać jego stylu gry, który odróżnia się nawet od stylu jego ojca i odzwierciedla jego własne odczucia. Styl ten jest jeszcze bardziej przystępny dla zachodniego ucha niż styl poprzedniego pokolenia, a przy tym wyjątkowo melodyjny. Gra bazująca na tradycji rodzinnej nadal zawiera wszystkie ozdobniki, trudności techniczne i tradycyjne dziedzictwo każdego mistrza kory, ale dla ucha wydaje się szczególnie wypełniona słodką melodią.

Niedawno Buba wraz z innymi mistrzami kory grał podczas wydarzenia na cześć prezydenta Gambii, a po występie prezydent Jammeh wyróżnił go stwierdzając, że jego gra na korze była tak wspaniała, iż chciałby móc zatrzymać korę Buby. Buba nie chwali się takimi rzeczami, a wspomniał o tym tylko mimochodem, mówiąc, że popełnił błąd zapominając przed wręczeniem instrumentu prezydentowi wyjąć z kory przetwornik.

Popularność jego gry i dźwięku w mieście Brikama rośnie coraz od kilku lat coraz bardziej, zespół Buby stał się najchętniej wynajmowanym na ceremonie nadania imienia i śluby, a jeden z jego własnych utworów codziennie można usłyszeć w radio.

Buba uwielbia muzykę tradycyjną i woli słuchać jej zamiast lokalnej muzyki pop, choć jego gusta są też bardzo światowe i otwarte jak na tradycyjnego griotę, lubi między innymi utwory The Thievery Corporation i Bonobo. Ze względu na dość dużą zgodność strojenia, potrafi nagiąć i ukształtować tradycyjny repertuar tak, aby grać wiele różnorodnych form muzycznych, przy czym przechyla głowę z uśmiechem mówiąc: „Afrykański jazz!”… nawiązując do faktu, że potrafi improwizować tak, aby dopasować tradycyjną muzykę i melodie griotów do nowoczesnych i różnorodnych dźwięków. Fakt ten widoczny jest także w jego umiejętności nauczania wersji “funky” wielu tradycyjnych pieśni, dzięki czemu kora brzmi jak całkiem fajny nowoczesny instrument na międzynarodowej scenie lub w nowoczesnej aranżacji.

Ostatnimi czasy Buba przez część roku mieszka w Polsce, a drugą część spędza w Afryce. W Warszawie jest popularnym wykonawcą i współpracuje z wieloma artystami, a także tworzy tu własny zespół oraz występuje ze swoim zespołem z Brikamy. Poza tym naucza zarówno w Warszawie, jak i w rodzinnej Gambii.

Kora tradycyjnie uważana jest za instrument solowy i wiele wykonań wspólnych i adaptacji wydaje się zatracać pierwotną czystość i piękno kory, przykrywane dźwiękami innych instrumentów w zespole. Mimo, iż możliwe są wtedy olśniewające ozdobniki, skoro niepotrzebna staje się linia basu i kształtowania rytmu utworu, to można w ten sposób utracić główną esencję i urok kory wraz z jej wyjątkową melodią i polirytmią. Może jednak, dzięki wyrazistszej melodii kory w rodzinnej tradycji Buby w połączeniu z jego własnym talentem i wyczuciem instrumentu, nie dzieje się tak w jego muzyce, która wydaje się zachowywać tę oryginalną esencję i urok wszystkiego, co kora może zaoferować w zespole Buby. Buba występuje także solo, wciąż na nowo urzekając publiczność tradycyjnym pięknem tego instrumentu oraz własnymi kompozycjami i stylem funky „afrykańskiego jazzu”, który sprawia, że ludzie zrywają się do tańca.

Buba łączy najlepsze cechy obu światów: jest prawdziwie tradycyjnym wirtuozem kory, podtrzymującym starożytne tradycje kultury kory w bardzo czystej formie dzięki swojej miłości do tej muzyki… A jednocześnie jako na wskroś nowoczesny i wszechstronny muzyk potrafi zadowolić tłumy dzięki wciągającym, zabawnym i nadającym się do tańca pieśniom, dostępnym i przynoszącym radość wszystkim słuchaczom.

Dodaj komentarz