Już 23 marca Makes it happen i Alchemia zapraszają na koncert 𝐓𝐫𝐨𝐩𝐢𝐜𝐚𝐥 𝐒𝐨𝐥𝐝𝐢𝐞𝐫𝐬 𝐢𝐧 𝐏𝐚𝐫𝐚𝐝𝐢𝐬𝐞
Bilety
I Pula – 30 PLN
II Pula – 40 PLN
I Pula – 30 PLN
II Pula – 40 PLN
Tropical Soldiers in Paradise to siedmioosobowy zespół tworzący muzykę inspirowaną hip-hopem, jazzem, afrobeatem, oraz latynoamerykańską rytmiką. Szerokie instrumentarium w skład którego wchodzą zarówno instrumenty tradycyjne jak i współczesna elektronika tworzy unikalny styl grupy. Połączenie kojących melodii z wybuchowymi improwizacjami stanowi o niespotykanym charakterze zespołu który mimo swojej przystępności zachowuje nieprzewidywalną żywiołowość.
W skład zespołu wchodzą:
Marcin Sojka – MPC, perkusja, ksylofon
Maciek Łepkowski – gitara elektryczna
Tymek Bryndal – gitara basowa
Emilia Gołos – klawisze, syntezatory
Filip Krzysztoporski – perkusjonalia
Grzegorz Pałka – puzon
Kuba Łupiński – trąbka
W skład zespołu wchodzą:
Marcin Sojka – MPC, perkusja, ksylofon
Maciek Łepkowski – gitara elektryczna
Tymek Bryndal – gitara basowa
Emilia Gołos – klawisze, syntezatory
Filip Krzysztoporski – perkusjonalia
Grzegorz Pałka – puzon
Kuba Łupiński – trąbka
Ostatni album zespołu nosi tytuł Atversailles na którym zespół muzycznie kontynuuje swoją egzotyczną podróż w odległe tropiki, na pograniczu jazzu, lounge i hip-hopowych bitów.
Po długiej i wyczerpującej podróży oddział TSiP natrafił na porzuconą w gęstym lesie budowlę. Z zewnątrz przypominała opuszczony pałac, przejęty przez dziką roślinność. Bramy wejściowej pilnował czarny baran, który wprowadził ich do wnętrza. Pierwsze pomieszczenie było dawną salą balową. W kątach leżały porozrzucane talerze, dzbany i puchary. Ze środka posadzki wyrastało drzewo o dziwacznych owocach. W sali obok znajdowały się potrzaskane fortepiany i inne instrumenty. Dalej sypialnie porośnięte mchem zwisającym z baldachimów, kap i tapet. Na dziedzińcu w gęstej trawie walały się fragmenty figur, kamiennych głów i ramion. W zdziczałym ogrodzie na dnie wyschniętych fontann piętrzyły się monety a dalej łaźnie i baseny porośnięte lotosem. Całość zamykała sala wyłożona dywanami, na których fikuśne mebelki piętrzyły się w wielopiętrowe stosy. Zza szczytów tych konstrukcji można dojrzeć panoramę całej okolicy.