Refleksy świata
Zaprezentowane tu prace dokumentują różne miejsca, które odwiedziłem w trakcie moich podróży. Są one równocześnie efektem moich przemyśleń na temat świata — zarówno dzisiejszego, ciągle odczuwanego jako aktualny, jak i utraconego. Każdy obraz zawiera płatki metalu, który z jednej strony gwarantuje efekty świetlne, z drugiej posiada określoną symbolikę. Obrazy wykonane są w technice olejnej, oprócz klasycznego pędzla wykorzystałem jednak wiele innych narzędzi, często w jednym obrazie. Delikatne muśnięcia pędzla uzupełnia tu więc faktura nakropów gąbką, struktura i płaszczyzny pociągnięć szpachli oraz elementy drapane, zapożyczone z technik typowych dla rysunku. Obrazy dopełniają płaszczyzny metalu, gdzie widoczna jest spodnia warstwa farby, której zawsze nadaję odrębną teksturę. Metal kładziony jest często w taki sposób, aby pokazać jego właściwości i niedoskonałości. W niektórych kulturach budynki i rzeźby związane z miejscami kultu pokrywa się płatkami złota. Oglądając i dotykając tych artefaktów, człowiek dotyka żywej tradycji. Poszczególne — albo zlewające się — płatki metalu pokrywające kamień „przenoszą” dotyk tysięcy wcześniej doświadczających ich ludzi. Właśnie dlatego metal staram się nakładać w taki sposób, aby oddać mesmeryczność i delikatność tej warstwy. Płatki metalu i przebijające przez nie tło tworzy razem organiczną, sensualną strukturę.
Łukasz Niewiara – Architekt na szlaku
Jestem architektem, konserwatorem zabytków, architektem krajobrazu, malarzem, grafikiem i fotografem. Wszystko, co robię dzisiaj, zaczęło się, kiedy byłem nastolatkiem, w zespole Kawiarenki Literackiej w chorzowskim Liceum im. Juliusza Słowackiego. Wędrowaliśmy śladami gniazd twórców literatury polskiej — od Zaolzia po Kresy. Poznawałem więc świat i utrwalałem go. Dla Kawiarenki projektowałem plakaty, programy teatralne i oprawę scenograficzną „spektakli”. W szkole do dzisiaj znajduje się wiele moich prac. W Galerii Schody wiszą szkice m.in. z Nagłowic, Jędrzejowa, Zwolenia, Czarnolasu, Nałęczowa, Oblęgorka, Puław i Bronowic; w auli znajduje się cykl rysunków przedstawiających krajobrazy Kresów Wschodnich; w pracowniach — cykle Kresowe nekropolie, 4 x Julek, czyli popiersia Juliusza, szkice scenograficzne, wreszcie dziewięć obrazów olejnych będących moimi osobistymi impresjami na temat najpiękniejszych liryków Słowackiego: Testament mój, Smutno mi, Boże, Rozłączenie, Anioły stoją, Piramidy. Seria tych obrazów prezentowana była w Bibliotece Śląskiej i na Targach Książki w Krakowie.
Moje szkice znalazły się w monografiach jubileuszowych pracowników naukowych dawnej Katedry Dydaktyki Literatury i Języka Polskiego Uniwersytetu Śląskiego i w tomach II Kongresu Dydaktyki Języka Polskiego, kilka rysunków przekazałem też do Księgi Jubileuszowej wrocławskiego Ossolineum.
Wśród miejsc, które odwiedziłem, szczególnie ważny jest dla mnie Krzemieniec na Ukrainie — mała ojczyzna Juliusza Słowackiego. W Tarnopolu byłem współorganizatorem pierwszego w tej części Ukrainy szkolnego Muzeum Juliusza Słowackiego (w Gimnazjum Nr 4). Moje obrazy zdobią Galerie Malarstwa w Akademii Humanistyczno-Pedagogicznej im. Tarasa Szewczenki w Krzemieńcu. Moje ukraińskie prace to nie tylko Krzemieniec, ale i Lwów, Rudki, Tarnopol, Wiśniowiec, Zbaraż, Kamieniec Podolski i Chocim. Fotografiami, grafikami, szkicami dokumentowałem kolejne edycje projektu Dialog Dwóch Kultur Polska‒Ukraina (2005‒2017). Grafiki publikowałem również w tomach pokonferencyjnych. Były to krzemienieckie spotkania historyków literatury, kulturoznawców i muzealników z różnych europejskich ośrodków akademickich. Fascynacja historią Kresów uwrażliwiała mnie na historię najnowszą. W 2014 roku zaprezentowałem serię kilkunastu rycin obrazujących tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce podczas kijowskiego Majdanu. Obok polskiej i ukraińskiej odkrywałem również inne europejskie kultury, szczególnie Włochy, gdzie spędziłem ponad pół roku. Włoskiemu renesansowi zawdzięczam przejście od rysunku do malarstwa.
W 2009 roku rozpocząłem cykle odleglejszych podróży — byłem kilkakrotnie w Indiach, Tajlandii, Indonezji, Birmie, Laosie, Wietnamie oraz w obu Amerykach. Moja fascynacja kulturami mezoamerykańskimi i kulturą złota kazała mi zobaczyć miasta Majów w Gwatemali i Hondurasie i Muzeum Złota w Bogocie w Kolumbii. Tuż przed pandemią udało mi się dotrzeć na kontynent afrykański, gdzie zauroczyły mnie kultury, których wcześniej zupełnie nie znałem. Pandemia, która ma oczywiście głównie mroczne oblicze, dała mi czas na pracę artystyczną, „dzięki” niej ponownie pochłonęło mnie malarstwo.
To, co utrwalam na papierze czy płótnie, zawsze ma związek z przeżywanymi w danym miejscu i czasie emocjami. W szkicownikach i notatnikach dokumentuję na bieżąco nie tylko samą podróż, ale i emocje związane z odwiedzanymi miejscami. Wracając do domu, zawsze mam mnóstwo materiału do ponownych interpretacji i rozmyślań. Jako architekt sztukę postrzegam nie tylko przez pryzmat tego, co przedstawia i co sobą wyraża, ale też jak „działa” — jakie przenosi emocje, jaką posiada fakturę, jak odbija czy załamuje światło i, co się z tym wiąże, co robi z odbiorcą. Wspaniałe budynki tworzy bowiem nie tylko ich struktura, ale i światło, które nieustannie pracuje na efekt zmienności — dzięki niemu architektura ożywa. Taki właśnie — ożywiający, ucieleśniający — sposób postrzegania krajobrazu czy obiektu interesuje mnie najbardziej, takie też obrazy staram się odtwarzać — i tworzyć zarazem.
Moje szkice znalazły się w monografiach jubileuszowych pracowników naukowych dawnej Katedry Dydaktyki Literatury i Języka Polskiego Uniwersytetu Śląskiego i w tomach II Kongresu Dydaktyki Języka Polskiego, kilka rysunków przekazałem też do Księgi Jubileuszowej wrocławskiego Ossolineum.
Wśród miejsc, które odwiedziłem, szczególnie ważny jest dla mnie Krzemieniec na Ukrainie — mała ojczyzna Juliusza Słowackiego. W Tarnopolu byłem współorganizatorem pierwszego w tej części Ukrainy szkolnego Muzeum Juliusza Słowackiego (w Gimnazjum Nr 4). Moje obrazy zdobią Galerie Malarstwa w Akademii Humanistyczno-Pedagogicznej im. Tarasa Szewczenki w Krzemieńcu. Moje ukraińskie prace to nie tylko Krzemieniec, ale i Lwów, Rudki, Tarnopol, Wiśniowiec, Zbaraż, Kamieniec Podolski i Chocim. Fotografiami, grafikami, szkicami dokumentowałem kolejne edycje projektu Dialog Dwóch Kultur Polska‒Ukraina (2005‒2017). Grafiki publikowałem również w tomach pokonferencyjnych. Były to krzemienieckie spotkania historyków literatury, kulturoznawców i muzealników z różnych europejskich ośrodków akademickich. Fascynacja historią Kresów uwrażliwiała mnie na historię najnowszą. W 2014 roku zaprezentowałem serię kilkunastu rycin obrazujących tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce podczas kijowskiego Majdanu. Obok polskiej i ukraińskiej odkrywałem również inne europejskie kultury, szczególnie Włochy, gdzie spędziłem ponad pół roku. Włoskiemu renesansowi zawdzięczam przejście od rysunku do malarstwa.
W 2009 roku rozpocząłem cykle odleglejszych podróży — byłem kilkakrotnie w Indiach, Tajlandii, Indonezji, Birmie, Laosie, Wietnamie oraz w obu Amerykach. Moja fascynacja kulturami mezoamerykańskimi i kulturą złota kazała mi zobaczyć miasta Majów w Gwatemali i Hondurasie i Muzeum Złota w Bogocie w Kolumbii. Tuż przed pandemią udało mi się dotrzeć na kontynent afrykański, gdzie zauroczyły mnie kultury, których wcześniej zupełnie nie znałem. Pandemia, która ma oczywiście głównie mroczne oblicze, dała mi czas na pracę artystyczną, „dzięki” niej ponownie pochłonęło mnie malarstwo.
To, co utrwalam na papierze czy płótnie, zawsze ma związek z przeżywanymi w danym miejscu i czasie emocjami. W szkicownikach i notatnikach dokumentuję na bieżąco nie tylko samą podróż, ale i emocje związane z odwiedzanymi miejscami. Wracając do domu, zawsze mam mnóstwo materiału do ponownych interpretacji i rozmyślań. Jako architekt sztukę postrzegam nie tylko przez pryzmat tego, co przedstawia i co sobą wyraża, ale też jak „działa” — jakie przenosi emocje, jaką posiada fakturę, jak odbija czy załamuje światło i, co się z tym wiąże, co robi z odbiorcą. Wspaniałe budynki tworzy bowiem nie tylko ich struktura, ale i światło, które nieustannie pracuje na efekt zmienności — dzięki niemu architektura ożywa. Taki właśnie — ożywiający, ucieleśniający — sposób postrzegania krajobrazu czy obiektu interesuje mnie najbardziej, takie też obrazy staram się odtwarzać — i tworzyć zarazem.